Jesteś tutaj: Start » List biskupa elbląskiego na IV Niedzielę Wielkanocną [22 kwietnia 2018]

List biskupa elbląskiego na IV Niedzielę Wielkanocną [22 kwietnia 2018]

22.04.2018 r.

643699084

Drodzy Uczestnicy niedzielnej Mszy świętej,
Siostry i Bracia tworzący wspólnotę ludu Bożego nowego Przymierza,
ludu Jezusa Chrystusa,

1. W najbliższą sobotę [28 kwietnia o godz. 14.30] pielgrzymi diecezji elbląskiej zgromadzą się w Świętym Gaju, aby uczcić św. Wojciecha – pierwszego apostoła naszych ziem.

2. Dziś w kościołach jest czytana Ewangelia o dobrym pasterzu owiec [J 10]. Pan Jezus przeciwstawia najemnikowi dobrego pasterza. Najemnik jest solidny i obowiązkowy. Funkcjonuje jednak w ramach umowy, w ramach kontraktu, do wypełnienia którego się zobowiązał. Dobry pasterz zdobywa się na coś więcej. Czuje się zobowiązanym bronić stada owiec, które mu powierzono. Nawet za cenę ryzyka. Za cenę własnego życia. Dlatego też dobry pasterz występuje w obronie stada, przeciwstawia się dzikim zwierzętom oraz złym ludziom.

Kościół czyta ten fragment Ewangelii poprzez stulecia i widzi niezmiennie w dobrym pasterzu Jezusa Chrystusa, a w owcach społeczność ochrzczonych.

3. Czwarta niedziela Wielkanocy jest poświęcona modlitwie o nowe powołania do posługi ludowi Bożemu, dziś i jutro, to znaczy we współczesnym nam świecie. Kościół potrzebuje nowych misjonarek i misjonarzy, nauczycielek religii i katechetów, wychowawców chrześcijańskich i teologów, pracowników Caritas oraz młodych, dynamicznych księży.

Księża wypełniają istotną posługę. Głoszą Ewangelię, udzielają sakramentów, przewodniczą Eucharystii oraz budują wspólnoty kościelne, zdolne pomagać innym.

Odkrycie własnej drogi życia i jej wybór wymagają namysłu, ale też zdecydowania, odwagi. Istnieją powołania: do życia w małżeństwie i rodzinie, odrębne powołanie do życia konsekrowanego, a także kapłańskiego.

Sygnały i oznaki powołania trzeba traktować poważnie. Bowiem poprzez zdarzenia codzienności Pan Bóg wzywa nas do podjęcia ważnych zadań w życiu społeczności świeckiej, a także w Kościele. Powołując Pan Bóg daje uzdolnienia i energię, aby można było podołać wyzwaniom.

4. Starsi Wołyniacy i repatrianci z Podola znali ks. Władysława Bukowińskiego [urodzonego w 1904 r. w Berdyczowie] . W czasie II wojny światowej był on proboszczem katedry w Łucku. Otóż ten kapłan, pozostał po wojnie na wschodnich i południowych kresach pierwszej i drugiej Rzeczypospolitej. Pozostał z Polakami w Związku Radzieckim. Chciał dzielić ich los i warunki życia. Postanowił wypełniać wśród rozproszonych rodzin katolików - w imieniu Chrystusa - posługę dobrego pasterza. Udzielał potajemnie chrztu, przygotowywał do sakramentu pokuty, udzielał pierwszej komunii świętej, błogosławił związki małżeńskie. Odprawiał rodzinom Msze święte w ich domach. Czynił tak przez kilkadziesiąt lat: w radzieckiej Ukrainie, w Rosji i w Kazachstanie, gdzie ostatecznie osiadł i umarł.

Czas nietypowej i nielegalnej pracy duszpasterskiej był przerywany okresami pobytu w więzieniach i obozach pracy. Trwało to prawie trzynaście i pół roku. W 1954 roku w obozie pracy ks. Bukowiński przygotował dla polskiej młodzieży przebywającej na zesłaniu, ponad stustronicową historię Polski. Opracowanie to, przepisywano ręcznie i w tej formie kolportowano. Autor nie miał do dyspozycji książek i innych pomocy naukowych. Pisał w oparciu o swoją wiedzę i świetną pamięć.

Po wyjściu na wolność ks. Bukowiński osiadł ostatecznie w Kazachstanie. Stał się tu duszpasterzem katolików polskich, niemieckich, ukraińskich i litewskich. Zmarł w Karagandzie 3 grudnia 1974 roku.

Nie ulega wątpliwości, że ks. Władysław Bukowiński był dobrym pasterzem ludu Bożego. Nie opuścił swoich wiernych, chronił ich przed zwątpieniem w dobroć Bożą i przed niewiarą, czyli przed ateizmem .

5. Drodzy młodzi chrześcijanie, każda i każdy z nas ma jakieś zadanie w życiu do wypełnienia. Jest ono najczęściej zwyczajne, typowe, ale jednak ważne. Od jego wypełnienia zależy wiele: los innych, dobrobyt, rozwój, pomyślność ziemi ojczystej oraz trwanie Kościoła. Żyjemy nie po to, aby bogacić się, robić karierę, zdobywać sławę i używać życia. Żyjemy przede wszystkim po to, aby umocnić wspólnotę ludzką i czynić świat znośniejszym dla innych. Żyjemy nie dla siebie, ale dla drugich, dla tych, którzy są słabi i są w potrzebie. Ostatecznie, zdążamy ku Bogu i do trwałej wspólnoty z Nim. Jak to przed wiekami zauważył św. Augustyn: niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Bogu .

+Jacek Jezierski – biskup elbląski