Jesteś tutaj: Start » Kazanie biskupa elbląskiego podczas Mszy pogrzebowej śp. księdza infułata Mieczysława Józefczyka [katedra św. Mikołaja w Elblągu, 31 stycznia 2019]

Kazanie biskupa elbląskiego podczas Mszy pogrzebowej śp. księdza infułata Mieczysława Józefczyka [katedra św. Mikołaja w Elblągu, 31 stycznia 2019]

31.12.2019 r.

b7c9804973b4294a7d69d02165b5e217

Fotorelacja Gościa Elblaskiego: TUTAJ!   

„Nikt z nas nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie” [Rz 14, 7]

Drodzy uczestnicy Mszy św. i pogrzebu śp. księdza infułata dr Mieczysława Józefczyka!

Nikt z nas nie żyje dla siebie, to zdanie z listu apostoła Pawła, który posłał do chrześcijan w Rzymie. Apostoł uczy, że chrześcijanin nie żyje dla siebie i nie powinien żyć dla siebie. Pisząc te słowa św. Paweł budował świadomość wyznawców Chrystusa, którzy nie ukształtowali jeszcze do końca swojego spojrzenia na siebie i na świat.

Jesteśmy w świecie po coś, nie tylko dla siebie, ani przede wszystkim dla siebie, ale jesteśmy dla drugich, dla ich dobra i rozwoju. Jesteśmy u źródła naszego bycia i u jego kresu od Boga i dla Boga. W Nim ma początek każde ludzkie istnienie. W Nim też swój kres i wieczne ocalenie.

*

Mam dziś obowiązek przypomnieć osobę oraz dokonania śp. księdza infułata Mieczysława Józefczyka. Urodził się 15 maja 1928 r. w Woli Michowej, w powiecie Lesko, w Bieszczadach, na Łemkowszczyźnie. Zmarł 25 grudnia 2019 r. w Elblągu.

Był synem Jana Józefczyka i Marty z domu Kuber. Jego ojciec brał udział w wojnie z bolszewikami w 1920 roku. Służył wówczas w oddziałach żandarmerii polskiej. Po tej wojnie został policjantem. Rodzice Ks. Infułata poznali się w czasie Bitwy Warszawskiej, gdy oddział Jana znalazł się w pobliżu Brochowa. Była to rodzinna miejscowość Marty Kuber. Po kilku latach w Brochowie [w miejscu chrztu Fryderyka Chopina] zawarli małżeństwo. Pan Bóg obdarzył ich dwoma synami: starszym Zdzisławem i młodszym Mieczysławem. Zdzisław został w czasie II wojny światowej wysłany na przymusowe roboty do Prus Wschodnich, w okolicach Olecka. Pod koniec wojny zastrzelono go przy drodze Mrągowo – Mikołajki Mazurskie, w miejscowości Woźnice.

Mieczysław został ochrzczony w miejscu urodzenia, w cerkwi greckokatolickiej. Kościoła łacińskiego nie było bowiem w Woli Michowej. Do pierwszej Komunii św. chłopiec przystąpił w kościele rzymskokatolickim w Komańczy. Przyszły ksiądz uczył się w polskiej Szkole Powszechnej pierwszego stopnia [1934-39]. Na początku II wojny światowej wraz z matką i bratem został ewakuowany do Halicza i Sambrodu. Wrócili jednak przez Przemyśl do Krakowa i wraz z ojcem przenieśli się w okolice Warszawy, do Lasocina, w rodzinne strony matki.

Mieczysław podjął naukę w pobliskim Sochaczewie, w szkole zawodowej o profilu handlowym. Niemieckie władze okupacyjne nie przewidywały nauki Polaków w szkołach średnich. Jednak Mieczysław uczęszczał do gimnazjum i liceum [1940-44] w ramach tzw. tajnego nauczania. Gdy ukończył 15. rok życia złożył przysięgę wojskową. Stał się żołnierzem Armii Krajowej w zgrupowaniu oddziałów partyzanckich, stacjonujących w Puszczy Kampinoskiej. Uczestniczył wraz ze swoim pododdziałem w akcji pomocy Powstaniu Warszawskiemu, m.in. w próbach dozbrajania oddziałów powstańczych. Po upadku powstania kontynuował naukę w tajnym nauczaniu w Sochaczewie [1944-45].

Po zakończeniu II wojny światowej Mieczysław przeniósł się do Olsztyna nie ujawniając swojej przynależności do Armii Krajowej. Pracował w urzędzie skarbowym, a jako wolontariusz w Chorągwi Harcerstwa Warmii i Mazur. Uczył się też w liceum wieczorowym. Po zdobyciu świadectwa maturalnego [1946] Mieczysław zdecydował, że będzie księdzem. Zamierzał powrócić do Warszawy, ale ówczesny rządca diecezji warmińskiej infułat Teodor Bensch prosił go, żeby pozostał na Warmii, gdzie brakowało księży. Mieczysław zdecydował się na takie rozwiązanie.

Studia seminaryjne odbywał w Pelplinie w latach 1946-1950. Warmińskie seminarium duchowne nie funkcjonowało jeszcze po II wojnie światowej. W trakcie studiów seminaryjnych kleryk Józefczyk ujawnił swoją przynależność do Armii Krajowej, gdy ogłoszono amnestię [1947]. Czynił to niepewny, czy pomimo wszystko nie ściągnie to prześladowania na niego i jego kolegów z AK.

Święcenia kapłańskie diakon Józefczyk otrzymał w Płocku 23 grudnia 1950 r. z rąk biskupa Tadeusza Zakrzewskiego. Warmia nie posiadała bowiem własnego biskupa po rezygnacji z tego urzędu Maksymiliana Kallera [16 sierpnia 1945], aż do grudnia 1956 roku.

Po przyjęciu święceń kapłańskich ks. Józefczyk został wikariuszem parafii w Morągu [1951-52], a następnie sukcesywnie proboszczem parafii na Mazurach: Dubeninki z filią w Żytkiejmach, następnie Wieliczki oraz Węgorzewo.

W 1968 r. bp Józef Drzazga przeniósł ks. Mieczysława Józefczyka do Elbląga i powierzył mu opiekę nad najstarszą parafią pw. św. Mikołaja [15 marca 1968]. Kościół parafialny został po II wojnie światowej dźwignięty z ruin, jednak domy starego miasta były zburzone. Ks. Józefczyk odbudował stopniowo trzy zabytkowe kamienice na potrzeby parafii. Prowadził też nieustannie prace konserwatorskie przy kościele.

Jako dziekan elbląski podjął zadanie reorganizacji duszpasterstwa w mieście. W porozumieniu z biskupami warmińskimi doprowadził do powstania nowych parafii i do budowy nowych obiektów sakralnych. Miasto rozwijało się w latach 70. XX wieku. Powstawały nowe dzielnice i wzrastała liczba mieszkańców. Ks. Józefczyk nie obawiał się, że nowe parafie osłabią parafię matkę. Był również otwarty na zapraszanie do współpracy w Elblągu zgromadzeń męskich i na powierzanie im duszpasterstwa w parafiach.

Posługiwanie kapłańskie ks. Mieczysława Józefczyka toczyło się w trudnym kontekście dziejowym. Był to czas PRL-u, a później transformacji ustrojowej i początków III Rzeczypospolitej. W Elblągu ks. Józefczyk przeżył protesty robotnicze w grudniu roku 1970, powstawanie Solidarności w roku 1980, a także czas stanu wojennego po 13 grudnia 1981. Ks. prałat Józefczyk był po stronie robotników i pracowników, którzy domagali się wolności w życiu społecznym, gospodarczym oraz w sferze kultury. Chodziło tu o likwidację cenzury i monopolu prasowego socjalistycznego państwa. Rzecz szła o uznanie podmiotowości społeczeństwa, które chciało „powstać z kolan”. Chodziło o respektowanie podstawowych praw pracowniczych i swobód obywatelskich. Te aspiracje i dążenia proboszcz parafii św. Mikołaja wspierał. Posiadał równocześnie świadomość odpowiedzialności za każdy nieostrożny i nierozważny gest, czy wypowiedź. Opowiadał się za rozwiązaniami pokojowymi, cywilizowanymi, za dialogiem społecznym. Obawiał się też prowokacji, czy też manipulacji, prowadzących do rozlewu krwi, do niepotrzebnych ofiar oraz coraz to większych represji. Ks. Józefczyk był w latach 80 XX w. proboszczem największej parafii w Elblągu i niewątpliwym przywódcą duchowym katolików.

W chwilach trudnych ks. infułat Józefczyk mógł liczyć na zaufanie i oparcie parafian i wielu mieszkańców miasta. Ale także i oni mogli liczyć na jego wsparcie i różnoraką pomoc.
Wiemy dobrze, że Ks. Infułat był nieustannie inwigilowany i rozpracowywany przez służbę bezpieczeństwa jako wróg ustroju. Wcześniej taką samą grę wobec niego prowadził urząd bezpieczeństwa. Funkcjonariusze służb regularnie, z różnym natężeniem, w zależności od okresu, przychodzili do Księdza lub wzywali go do urzędu na rozmowę. Prowadzono wobec niego wyrachowane działania. Okresowo angażowano dodatkowych agentów. Sporządzano staranne zapisy rozmów, kazań i innych wypowiedzi Infułata.

Ks. Józefczyk dojrzewał tak jak inni, jak nasze społeczeństwo. Nieustannie uczył się i rozwijał. Jego pasją była historia – „nauczycielka życia”. Jednak dzień rozpoczynał od lektury dzienników, od informacji bieżących i komentarzy. Był otwarty i wrażliwy na życie społeczeństwa, na funkcjonowanie państwa oraz na aktualny dyskurs. Czuł się bowiem pełnoprawnym obywatelem Polski. Był człowiekiem dużych zdolności i ambicji, choć w życiu doznał wielu upokorzeń, niespełnień i ograniczeń.

*

Dzisiaj księga doczesnego żywota ks. Mieczysława Józefczyka jest już zamknięta. Obejmują ją klamry urodzin i śmierci. Dlatego też jako wspólnota wiary i modlitwy powierzamy osobę zmarłego Księdza Jezusowi Chrystusowi Kapłanowi. Ks. Infułat wybrał kapłańską drogę życia. Zadaniem księdza jest mediacja, służba pojednaniu człowieka z Bogiem i ludzi między sobą [por. 2 Kor 5, 18-19].

Powierzamy dziś z ufnością Bogu Stwórcy i Zbawicielowi wieczny los elbląskiego Księdza. Powierzamy jego osobę Bogu, do którego należy i czas i wieczność. Powierzamy Ks. Infułata Jezusowi Chrystusowi, który na krzyżu przezwyciężył zło, grzech i śmierć.

W kazaniu wykorzystano m.in. informacje zawarte w książce: Ks. M. Józefczyk, W połowie drogi, Elbląg 2002.